Jedna z najmroczniejszych sal lekcyjnych. Wielu uczniów prawdopodobnie omijałaby to miejsce z dala, gdyby nie przymusowe zajęcia z eliksirów. Jeszcze przed otwarciem ciężkich, zżeranych przez czas i wilgoć drzwi można było poczuć wydobywający się na zewnątrz swąd i zapach stęchlizny.
Panuje tutaj wieczny półmrok, spowodowany brakiem okien oraz skąpym światłem, rzucanym przez nieliczne świece przytwierdzone w różnych miejscach sali, bądź lewitujące w powietrzu. Od kamiennych ścian bije chłód i wilgoć, co jeszcze bardziej potęguje dreszcze przebiegające wzdłuż kręgosłupów przebywających weń nieszczęśników. Z półek, na nowo przybyłych, spoglądają żółte gałki oczne zatopione w jakiejś substancji wśród innych organów i składników wykorzystywanych podczas zajęć. Prócz tego kilka książek obitych w czarne skóry - prawdopodobnie skrywających przepisy na bardziej skomplikowane eliksiry - oraz nieliczne, puste fiolki.
Po środku sali znajdują się stare, dwuosobowe, ławki z małymi wgłębieniami na palniki oraz kociołki. Zniszczone blaty - porysowane, wychapane, wyżarte, przepalone, nadgryzione, pochlapane... - nosiły ślady wielu nieudanych prób i błędów, które zapewne dość często kończyły się w skrzydle szpitalnym. Przy północnej ścianie klasy ulokowano biurko nauczyciela, zaś tuż za nim ogromną czarną tablicę i nieliczne, niewielkie obrazy bliżej nieznanych czarodziejów.
Ogólny wystrój sali był dość surowy i gdyby nie fakt, że odbywały się w niej lekcje, można by ją uznać za prawdziwy loch, bądź też salę tortur - za która poniekąd ją uważano.
Zaplecze
Znajduje się tutaj niewielki składzik z co rzadszymi i cenniejszymi składnikami oraz równie cennymi miksturami. Oczywiście wszystko to jest "znakomicie" chronione przed młodocianymi złodziejaszkami. Zamknięte na klucz i zabezpieczone silnym zaklęciem "antywłamaniowym" rzuconym przez właściciela - belfra.