Nazwa kraju/miasta/whatever: Republika Argentyny/Argentyna.
Imię i nazwisko: Miguel Hernandez.
Data urodzin: 9 lipca – Dzień uzyskania niepodległości przez Argentynę.
Różdżka: 12 cali, włókno ze smoczego serca, klon, giętka.
Zajęcia: Chciałby do Quidditch'a, ale nie potrafi dobrze obsługiwać miotły. To przykład klasycznego drogowego (i powietrznego) frajerstwa.
Nielegalne-Kółko-Okolicznościowych-Imprezowiczów.
Nielegalne-Kółko-Przemytników.
Nielegalne-Kółko-Osób-Zainteresowanych-Robieniem-Ogólnie-Nielegalnych-Rzeczy.
Nielegalne-Kółko-Osób-Wspierających-Się-Podczas-Wizyty-U-Dyrektora-Lub-Innych-Belfrów.
Na kółko transmutacyjne uczęszcza po to, by przełamać swojego pecha i podszlifować marne umiejętności władania magią. Jeśli coś na terenie szkoły właśnie wybuchło, to można zakładać, iż to robota Miguela.
Dom: Gryffindor.
Wygląd: Argentyna zajmuje około 2 766 890 kilometrów kwadratowych, co sprawia, że pod względem powierzchni zajmuje dumne ósme miejsce na świecie. Dlatego także samemu Miguelowi natura nie poskąpiła wzrostu, jak również silnego ciała. To esencja młodości, gdzie daleko mu zarówno do chłopca, jak również i starca. Ponadto ładnie zarysowana muskulatura i lekko oliwkowa karnacja dodają mu swoistego animuszu. Jak na typowego Latynosa przystało.
Jednakże na pierwszy rzut oka ciężko posądzić go o południowoamerykańskie pochodzenie. W przeciwieństwie do większości ludzi o podobnych korzeniach, jego włosy są koloru... blond. Związane jest to z pewnym stereotypem, który krąży pomiędzy tamtymi nacjami, jak również przez fakt, że sama Argentyna jest uważana za bardzo europejskie państwo, które nie wiadomo dlaczego znalazło się na innym kontynencie. Nie da się ukryć, że obywatele to istna mieszanka kulturowa, a Buenos Aires zdaje się pękać w szwach od imigrantów. Jego oczy mają przyjemny, ciepły, bursztynowy odcień. W połączeniu z serdecznym uśmiechem, który niemal zawsze towarzyszy mężczyźnie, sprawiają, że wydaje się być człowiekiem otwartym i przyjaźnie nastawionym do innych. Na głowie posiada wiecznie odstającego kłaka, który w założeniu ma symbolizować Patagonię. Nie jest to klasyczny loczek, a zwyczajny, mało wrażliwy kosmyk, który ilustruje emocje i nastroje właściciela. Czasami potrafi falować w chwilach melancholii, skręcać się w sprężynkę w momencie zaintrygowania, czy sztywno sterczeć w ferworze złości czy stresu.
Kiedy Miguel przebywa na terenie szkoły, rzecz jasna, zapakowany jest w klasyczny mundurek. Z bardzo niedbale zawiązanym krawatem. Rzadko można zobaczyć go w pelerynkach czy płaszczykach, które jego samego bardzo ograniczają w poruszaniu się. Wkłada je na siebie, kiedy już naprawdę przyciśnie go potrzeba (choć i tak robi to z pewnym przymusem).
Przy każdej, nadarzającej się sposobności, chętnie zmieni wymagany typ odzieży na coś luźnego i nie krępującego. Najczęściej wypada na zupełnie przypadkową koszulkę, jeszcze bardziej przypadkowe spodnie i tanie bazarówki, które w połączeniu z większością podłogowych materiałów zaczynają charakterystycznie piszczeć. Argentyna jest państwem, które przez około dwieście lat swojego istnienia zdołało zbankrutować aż dziewięć razy i bardzo często znajdowało się w kryzysie. Dlatego Miguel również teraz świeci gołą sakiewką, co sprawia, że nie będzie się nosił jakoś szczególnie widowiskowo i modnie.
Charakter: W Argentynie można znaleźć wszystko.
Są tu zarówno światowe metropolie, jaką jest chociażby tętniące życiem Buenos Aires, a także peryferyjne, patagońskie odludzia. W granicach kraju rozciągają się systemy rzeczne zaliczane do największych na świecie, znajdują się najokazalsze wodospady i łańcuch górski należący do najwyższych. Ósme pod względem powierzchni państwo ma bogatą w rozmaite formy życia, długą linię brzegową, połacie lasów tropikalnych, pustynie pocięte kanionami, bezlik górskich jezior, bezkresne obszary z formacją trawiastą oraz pomrukujące lodowce.
Nic dziwnego, że Miguel to mieszanka wybuchowa, która przy tym waha się gdzieś pomiędzy byciem typowym mieszczuchem z leniwego La Boca, a silnym, dumnym, odważnym gaucho z argentyńskiej pampy. Wiele cech charakteru da się w nim sprecyzować, a niektóre nadal pozostają dziwnie nieokreślone, ulegające zmianom i wpływom sytuacji. Jednakże nie można odmówić mu optymistycznego poglądu na życie oraz patrzenia na nie przez przysłowiowe różowe okulary. To klasyczny wesołek, który każdego chętnie obdarzyłby uśmiechem i dozą latynoskiej serdeczności. Jak na ten naród przystało, jest także bardzo otwarty, gościnny i czasami nazbyt czuły. W Argentynie pocałunki są na porządku dziennym, a zwykłe cmoknięcia na powitanie dotyczą nawet dwóch policjantów na służbie czy pracowników urzędu. Dlatego dziwnym nie powinien wydawać się fakt, jeśli Miguel przywita kogoś nazbyt śmiało i wylewnie. Dotykając tego aspektu, warto wspomnieć, że ów Latynos to osobnik nader pewny siebie i zdecydowany. Czasami ta cecha charakteru może przejawić się w pozytywny sposób, jednakże niezwykle często zakrawa pod zwykłą bezczelność i wścibskość. Jeśli dołożyć do tego brak jakiegokolwiek wyczucia sfery osobistej u innych osób, powstaje niezbyt przyjemna cecha osobowości. Brnąc dalej w wady, nie wolno zapomnieć o znikomym poczuciu wstydu. Gdyby zdarzyło się, że nagle Miguel wylądowałby w jakimś miejscu tak, jak go matka natura stworzyła, to najprawdopodobniej bez skrępowania czy jednego mrugnięcia okiem, zwyczajnie wróciłby nago do swojego pokoju. Głównym korytarzem. Witając się przy tym ze wszystkimi, napotkanymi znajomymi.
Argentyńczyk to wulkan energii, której bynajmniej nie zamierza tłumić. Jest bardzo ruchliwy, a jak już gdzieś się znajdzie, to ma się wrażenie, że nagle wszędzie jest go pełno. Tu pójdzie, tam pobiegnie, tu zajrzy, tam przemknie. Pół biedy, żeby robił to jeszcze kulturalnie i dyskretnie, albo przynajmniej tak, by nie zakłócać spokoju osób znajdujących się w pobliżu. Niestety. Latynos to osoba głośna, gadatliwa, trzaskająca drzwiami i szurająca nogami krzesła po podłodze, kiedy je odsuwa. A kiedy przychodzi się z nim kłócić, lepiej nie podnosić głosu. Dla świętego spokoju, bowiem częstotliwość argentyńskiego krzyku wzrasta wprost proporcjonalnie do wrzasku rozmówcy. W zasadzie to całkiem dobrze, jeśli tylko i wyłącznie używa słów. Najmocniejszym i najpewniejszym argumentem Argentyńczyka zazwyczaj okazują się pięści i szeroko rozumiana agresja. Miguel jest na tyle nadpobudliwym typem, że w większości przypadków najpierw inicjuje szarpaninę, a dopiero potem próbuje cokolwiek wyjaśniać. Co ciekawsze, będzie się pakował w bójki nawet wtedy, kiedy z góry będzie skazany na porażkę. Dla niego każda rywalizacja to także bitwa o honor i nie może pozwolić sobie na ucieczkę czy uległość. Przez swój nadmierny upór jest nie tylko nieznośny, ale również zwykł pakować się w różnego rodzaju nieciekawe sytuacje. Nierzadko również niebezpieczne, kłopotliwe, dziwne czy dwuznaczne. Argentyńczyk to persona niesamowicie dumna i honorowa. Co za tym idzie, przywiązuje dużą wagę do wyzwań i rywalizacji. Przez to jest się w stanie podjąć wykonania najbardziej szalonych i najgłupszych rzeczy, nawet gdy zapłatą za trud będzie jedynie satysfakcja i fakt udowodnienia komuś czegoś. Stara się również nie okazywać słabości, choć jak każdy, ma ich naprawdę dużo. Jednak zawsze chce sprawiać wrażenie osoby silnej i wzbudzającej respekt, mimo że jego kraj nie ma zbyt znaczącego miejsca na arenie międzynarodowej. Jest całkiem ambitny, czyż nie?
W relacjach codziennych zdecydowanie brak mu ogłady, delikatności, instynktu samozachowawczego oraz... inteligencji. Jakkolwiek przykro to przyznawać, Miguel do dumny posiadacz IQ płyty chodnikowej. Nigdy nie był zbytnio rozgarnięty i tak chyba mu pozostanie.
Czy w tym wszystkim warto doszukiwać się jakichkolwiek dobrych cech? Wierność, prawdopodobnie. Argentyńczyk po części może przypominać kundla, który dla osób bliskich jest w stanie poświecić naprawdę bardzo dużo. Choć cechuje go prostota w reakcjach i działaniu, to przy tym także niesamowicie oddany i opiekuńczy.
Jeśli ktokolwiek szukałby towarzystwa na okolicznościową imprezę, to Miguel okaże się idealnym kandydatem. Uwielbia się bawić oraz nadużywać nielegalnych rzeczy, a przez wybryki nie raz miał na pieńku ze Strażnikami Regulaminu i Prawa. Pod tym względem to bardzo kłopotliwy człowiek, który ewentualnymi nieprzyjemnymi skutkami będzie się zamartwiać w przyszłości. Poza tym świetnie tańczy, jako, że Argentyna jest ojczyzną tango. Ponadto dobrze gotuje i z ręką na sercu trzeba pochwalić zarówno jego pieczyste, jak i wyroby cukiernicze (szczególnie z kremem dulce de leche). Jednakowoż lepiej nie prosić go o zrobienie kawy, która jest niesmaczna, wodnista i turyści zwykle na nią narzekają. Zamieńcie ją na yerbę mate, narodowy napar Argentyńczyków. Mówiąc o realiach szkolnych... Latynos posiada doprawdy wspaniały model miotły. Czy potrafi jej dobrze używać? Oczywiście, że nie. Styl jego lotu jest, owszem, efektowny, pełen korkociągów i ryzykownych figur, co jak na ironię, wcale nie jest wynikiem posiadania wspaniałych umiejętności. Wręcz przeciwnie. W większości to skutek czystego przypadku. Być może dlatego ciężko go dorwać, gdy już faktycznie wzbije się do lotu, bowiem to ryzykant czystej krwi! Jak większość kierowców w Ameryce Południowej, którzy, zdaje się, znaleźli swoje prawa jazdy w paczce chipsów.
I nigdy się nie przyzna, że czasem przeżywa ckliwe momenty podczas ogląKról Danon, władca forum argentyńskich telenowel.
Ciekawostki: - Kod:
-
- Yerba Mate to nie tylko narodowy napój Argentyńczyków, ale też styl życia. Parzenie „zielonego złota Argentyny” urosło nawet do rangi rytuału.
- Jak wszyscy Latynosi, również Argentyńczycy bardzo się spóźniają. Nawet z tolerancją godziny czy dwóch.
- "Gaucho nie rozstają się z długim nożem wetkniętym za cholewę buta. Otwierają nim wino albo naprawiają co trzeba. Zdarzają się bójki po suto zakrapianych imprezach, które z takim sprzętem bywają niebezpieczne. Lepiej ich nie drażnić."
- "Argentyńscy kierowcy wsiadają za kółko bardzo często pod wpływem alkoholu. Poza tym gaucho jeżdżą wyłącznie potężnymi truckami, tym bardziej stwarzają zagrożenie. Kolejnym niebezpieczeństwem jest dzika zwierzyna. Widok rozjechanego guanako, owcy czy zająca to najczęstszy spotykany na drodze."
- Siedziba prezydenta Argentyny jest koloru różowego. Deal with it.
- Czy wiecie, że Chilijczycy kradli argentyński lodowiec na południu Patagonii, a lód trafiał do kasyn w Santiago? Łup oszacowano na kilkanaście ton i wyceniono na... na prawdę dużo. Oczywiście złodziei złapano.
- "Według jednej z teorii, Hitler po zakończeniu II wojny światowej uciekł do Argentyny, dołączając w ten sposób do innych nazistowskich zbrodniarzy - Adolfa Eichmanna i Josefa Mengele, którzy także czmychnęli do tego południowoamerykańskiego kraju. "
- ...Messi!